Fukuchan
nab Otaku
Dołączył: 09 Lip 2010
Posty: 59
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 9:53, 26 Lip 2010 Temat postu: Dziwne płaskie historyjki |
|
|
Dopiero zaczęłam pisać to opowiadanie. Jestem otwarta na krytykę i wszelkie sugestie.
***
Doskonale wiem, że za chwilę umrę. W sumie, muszę przyznać, że ani trochę mi to nie przeszkadza. Siedzę w wygodnym fotelu, popijam gorącą kawę i pochłaniam zatrważające porcje cukru. Na moim miejscu zapewne też byś się nie zadręczał parą gangsterów, którzy wpadną tu i wpakują mi kulkę w łeb. Może nawet kilka. Nie lękam się też widoku krwi, ani mroku, który spowije mnie na wieki. Zapytasz co się stało? Nawet jeśli nie, z chęcią opowiem moją historię.
Jak można się spodziewać po tanich bajeczkach, zawsze byłem przeciętnym nastolatkiem, spędzającym dnie przed monitorem. Ot, zwykły zapryszczony okularnik z wiecznie tłustymi włosami. W dodatku marny uczeń, poniżany i wyśmiewany przez rówieśników. Któż przez to nie przechodził?
Tamtego dnia chodziłem szczególnie podekscytowany, gdyż razem z dzwonkiem miałem wziąć w posiadanie najnowszą grę MMORPG, tym lepszą, że jeszcze nie pojawiła się na rynku. Takie szczęście testera. Zaopatrzony w wojskowy plecak, wyleciałem ze szkoły prosto do firmy produkującej programy. Po drodze wpadłem na kilka osób w garniturach, z okularami przeciwsłonecznymi na nosie mimo złej pogody. Wtedy jednak liczył się tylko moment gdy spocznę w fotelu, dostanę oldschoolowe słuchawki , klawiaturę i myszkę. No i oczywiście stało się to zaraz po rutynowych badaniach oraz przestrogach. „Wołaj, jeśli coś będzie nie tak”, zwykły tekst krawaciarza, nim zacznie mnie obserwować zza szyby jak małpę w ZOO.
Czasem, gdy człowiek włącza film, lub czyta książkę, ma to dziwne przeczucie, że zagłębia się w nieznanym świecie, wręcz wpada w trans. To właśnie jest coś, czego nikt mi nie odbierze. W dodatku nawet jak obraz staje się już czarny, ja nadal trwam w tym przedziwnym świecie pikseli, tekstur, muzyki i całej ferii barw jaka uderzyła we mnie pięć czy sześć godzin wcześniej. Tamtego dnia wszystko wydawało się inne, nienaturalne. Monitor rozbłysnął czerwienią, czernią, soczystą zielenią, aż w końcu zgasł. Za przyciemnioną szybą poczuć można było tak gęste poruszenie, że wydawało się idealne do uwarzenia zupy. W końcu pojawił się technik. Niski rudzielec o spoconych dłoniach przykucnął przed sprzętem (ale jakim sprzętem!) i zaczął coś grzebać. Pierwsza próba, druga, dopiero za dziewiątym razem udało się odpalić poprawnie płytę bez groźnie brzmiącego komunikatu „You failed, why you didn’t die?”. Byłem wręcz pewien, że to część całej szopki, byle mnie tylko przestraszyć i wpłynąć na opinię. Faktem jest, że ta gra nie była nową inwencją. Te same co zwykle rasy, chodzące w kółko potwory i masa nudnych questów, zmuszająca jedynie do wybijania mobów. W kilku słowach, gra na jedną noc. Choć...nie do końca. W momencie gdy miałem zamiar zamknąć okno, kolejny komunikat rozbłysnął przed moimi oczami. „Graj, graj, niszcz sobie życie. Może tak uratujesz cudze.” Ok. i zniknęło, razem z zaskoczeniem z mojej twarzy. Na własne nieszczęście, mam skłonność do podejmowania wszelkich wyznań – moja karta przetargowa do piekła. Zaraz po tym pop-upie, na mapie w rogu rozbłysło światełko, wskazówka. Bezzwłocznie ruszyłem w tamtym kierunku. Zwykły sprzedawca już czekał z kolejnym zadaniem podświetlonym na czerwono. „Powstrzymaj mnie”, głosił napis. Śmiał wątpić? Ha! Razem z questem uruchomił się krótki filmik. Cztery sekundy, może pięć starczyło, by ukazać agonię dziewczyny w białym pokoju. Ktoś odrywał jej paznokcie u rąk specjalną maszyną do tortur jeszcze z czasów inkwizycji. Krzyk, szloch i mrożący krew w żyłach chichot trzeciej osoby, której zawtórowałem. W końcu to tylko zabawa. Zaakceptuj, otwórz listę zadań, „Znajdź mnie”, a pod nim licznik. Żadnych wskazówek, jedynie leniwie przeskakujące cyferki, świadczące o zbliżającej się porażce. Spanikowałem. Kręciłem się po mapie przez trzy niemiłosiernie długie minuty, gdy rozwiązanie było tuż przed moim nosem. Pięć, cztery, trzy... W akcie desperacji nacisnąłem na nią. Avatar zwiniętej na ziemi dziewczyny. Bingo. Kolejny film przedstawiał tą samą osobę z opatrunkiem na dłoniach. Pewnie możesz sobie wyobrazić moją satysfakcję pomieszaną z ulgą. Oczywiście nie trwała ona zbyt długo, gdyż kolejny komunikat dał znać o obecności drugiego „gracza”. „Głupi mają szczęście. Przygotuj umysł na kolejną partię. Jutro.” Ta osoba musiała dobrze znać życie testera. Przez te kilka dni nie robię nic poza graniem. Żeby sprawdzić skutki uboczne, jestem zmuszony także tu spać, na niewygodnej wersalce z wystającymi sprężynami.
Nie mogłem zasnąć. Kręciłem się, wierciłem, a sen nie przychodził. Nazbyt chciałem wiedzieć co będzie jutro. Koszmar na jawie i, choć jeszcze o tym nie wiedziałem, moja ostatnia szansa na sen w tym tygodniu.
Post został pochwalony 0 razy
|
|